Przeważnie nie komentujemy aut, które wyszły spod ekierki szczodrze opłacanych projektantów, ale tym razem musieliśmy zrobić wyjątek. Gdyby ktoś podesłał nam zdjęcie Tesla Cybertruck przed premierą, to w ciemno pomyślelibyśmy, że jest to kolejny wytwór domorosłego amatora tuningu – samozwańczego następcy Adama Słodowego, który w swym garażu zapragnął połączyć walory elektromobilu, DMC DeLorean’a i kontenera na śmieci. Blaszana pokraka nosi jednak znamiona geniuszu swojego ojca chrzestnego. O tym, co poza opasłym gibonem zainspirowało Elona Muska do stworzenia swojego dzieła oraz dlaczego powinniśmy się bać nowego „enfant terrible” elektrycznej motoryzacji wyjaśniamy poniżej.
Tesla Cybertruck i Dizajn
Nie odkryjemy Ameryki mówiąc, że Tesla Cybertruck to auto o dość charakterystycznym wyglądzie. Jedna z teorii głosi o tym, że stylistyką samochodu zajął się sam założyciel Tesli. Dlaczego? Otóż wyniki finansowe koncernu są już tak tragiczne, że prawdopodobnie nie wystarczyło na wypłaty dla głównych dizajnerów.
W związku z tak niezręczną sytuacją byłemu CEO nie pozostało nic innego, jak tylko zakasać rękawy i ruszyć na poszukiwania swoich rysunków z młodzieńczych lat na domowym strychu.
Inna teoria głosi, że inspiracją projektu pt. „Tesla Cybertruck” mogły być wakacyjne wspomnienia Elona z rodzinnego gospodarstwa agroturystycznego.
Dużą rolę mógł też odegrać jeden z odcinków Top Gear, gdzie ekipa programu stworzyła pojazd elektryczny zasilany bateriami od tzw. ciężarówki mlecznej (milk float, przyp. red.).
Powstała również hipoteza, że Tesla mogła skorzystać z projektów Giorgetto Giugiaro o nazwie Urba-Car z 1979 roku. Uderzające podobieństwo, nieprawdaż?
Odważną teorię wysunęli też Polacy. Cybertruck miałby czerpać sporą inspirację z rodzimej koncepcji utopijnego czołgu PL01.
Niezależnie od tego, kto ma rację w dywagacjach na temat autorstwa projektu, w hołdzie dla autora ostatecznego dizajnu Cybertrucka, jako jedną z opcji wyposażenia postanowiono dodać jaja ze stali. Bez wątpienia ktoś, kto odważył się na oddanie tak ambitnego projektu pod rozwagę własnemu szefowi ryzykował nie tylko swoją posadą, ale również dalszą karierą. Być może mamy tu do czynienia z wyczynem równie heroicznym, co ostateczny efekt pracy projektanta Multipli.
Jeżeli też chcecie mieć takie jaja, możecie je zdobyć na stronie cybertrucknuts.net za okrągłe 10 dolarów.
Tesla Cybertruck – Funkcjonalność
Wbrew pozorom, nowy pickup Tesli może mieć wiele zastosowań…
Oczami wyobraźni widzimy już, jak dzielnie Cybertruck będzie się spisywał w amerykańskich misjach krzewienia demokracji na Bliskim Wschodzie.
Kanciasty warzywniak będzie stanowił doskonały kontrast dla obłych, jarzynowych kształtów i wprowadzi odrobinę polotu i finezji w swojski klimat bazarów.
Fala retro być może zawita do świata gier, a piksele w oldskulowych platformówkach nareszcie nie będą szczypać w oczy!
Trend może też odwrócić się w drugą stronę, będąc nowym źródłem futurystycznych pojazdów dla Cyberpunka i GTA.
Co dalej? Jak żyć panie Musk?
Po tak efektownym wejściu smoka pojawiły się już pomysły na następne dzieła z fabryki w Fermont. Jeden z nich przewiduje budowę autobusu szkolnego dla młodzieży sprawiającej problemy wychowawcze.
Drugi pomysł to budowa konkurencji dla Smarta w postaci niepraktycznego auta miejskiego.
To jednak nie koniec myślowej biegunki, bowiem Lego wypuściło limitowaną edycję mobilnego kloca.
Czy jest się czego bać?
Czy jako zagorzali fani motoryzacji powinniśmy się bać Cybertrucka? Tesla już nie raz udowadniała, że pomimo nierównych szans potrafi nawiązywać walkę z wielkimi koncernami. Co więcej, potrafi wyznaczać elektromobilne trendy, których śladami podąża cała reszta motoryzacyjnej kliki. Jednak futro jeży się na grzbiecie od samej myśli o tym, że Cybertruck zacznie wkrótce wyznaczać trendy w stylistyce aut codziennego użytku…
Nowe koncepcje dla sportowych wersji Cybertrucka powstają jak grzyby po deszczu, a poniżej jedna z nich. Jeśli podążymy tym śladem i Tesla nie zdąży zbankrutować w porę, być może zaszokuje świat kolejnym wynalazkiem niczym Lamborghini Countach w 1971 roku.
Geniusz i Ohyda
Abstrahując od tego, jak bardzo ambiwalentne odczucia wywołuje Cybertruck trzeba przyznać, że były CEO Tesli po raz kolejny wykazał się nie lada geniuszem. Jak stworzyć projekt marketingowy za psi grosz, o którym będzie mówił cały świat? Brzydki jak noc listopadowa blaszak jest doskonałą odpowiedzią na to pytanie. Wszystkie memy i artykuły, wliczając ten, są dokładnie tym, czym życzył sobie Musk – doskonale zaplanowaną akcją marketingową mającą na celu przykucie uwagi całego świata.
Czy się udało? Spójrzcie na Google Trends i odpowiedzcie sobie sami…
Dodamy tylko, że zamówienia na nowe auto sięgnęły 200,000 w ciągu dwóch dni od pierwszej prezentacji. To wszystko pomimo problemów finansowych Tesli oraz… dość sporej awaryjności.
Blaszany potwór z Fermont osiągnął najwyższą popularność w Norwegii. Ku naszemu zdziwieniu na 5-tym miejscu zagościła… Estonia! Ciężko jest znaleźć tutaj logiczne wytłumaczenie. Może chodzi o sprawny wywóz dobytku w razie rosyjskiej ofensywy?
[Edit: W momencie, gdy publikujemy ten artykuł ponad tydzień po premierze Estonia wskoczyła już na podium spychając Stany poza pierwszą piątkę].
Cena pickupa Tesli to $49,500, co z pewnością utrze nosa konkurencji. W bezpośrednim starciu na papierze ze swoim głównym konkurentem Fordem F-150 wypada nawet całkiem przyzwoicie. Jeśli oglądaliście pojedynek Tesla Cybertruck vs Ford mogliście nawet zobaczyć, jak blaszany kontener zasilany silnikiem elektrycznym ciągnie za sobą swojego spalinowego konkurenta. Bez wątpienia jest to zabawne widowisko, ale nieco zalatuje marketingowym chwytem poniżej pasa.
W rzeczywistości starcie z Fordem zostało nieco zmanipulowane, co dokładniej wyjaśnia powyższe nagranie.
Konkluzje (nie mylić z konwulsjami)
Podczas premiery sam Elon Musk zademonstrował, jak należy obchodzić się ze swoim cackiem, gdy po długich miesiącach czekania zostanie nam ono łaskawie dostarczone pod dom.
Reasumując, jeśli kiedyś spotkacie na swojej drodze Teslę Cybertruck bez charakterystycznych oznak demolki, już wiecie co z nią zrobić!